Po posadzeniu roślin i nalaniu wody pozostawiliśmy akwarium na weekend. W poniedziałek woda była klarowna i miała odpowiednią temperaturę. To oznaczało jedno: można wpuścić rybki.
Posiadaliśmy już wcześniej przygotowane "stadko" złożone z
siedmiu gupików
i dwóch glonojadów
Wybór rybek nie był przypadkowy. Gupik jest bardzo wytrwałym stworzeniem, więc przetrwa w ciężkich warunkach jakie mu stworzyliśmy i nie jest agresywny wobec innych mieszkańców akwarium, a glonojady to nasze "odkurzacze", które jak ich nazwa wskazuje oczyszczają szklane ściany z glonów co oznacza ich rzadsze czyszczenie i daje większą szanse na przeżycie rybek.
Ostrożnie wpuściliśmy naszych "podopiecznych" do wodnego domku. Od razu znalazły swój "własny kąt", a jeden glonojadek się nawet uśmiechnął :)
Rybki przez tydzień ganiały się, pływały, niektóre nawet próbowały wyskoczyć z akwarium. Niestety glonojady nie zdążały z wypełnianiem swojej misji, a gupiki nie lubiły chodzić do toalety więc musieliśmy posprzątać akwarium za rybki.
One jednak nawet nam nie pomagały,lecz przeszkadzały. Samo ich wyłowienie zajęło nam 10 minut.
Po dokładnym wyczyszczeniu akwarium i wpuszczeniu do niego rybek zaczęły się dziać smutne rzeczy. Gupiki straciły swój dawny zapał do zabaw, a glonojady wolniej wykonywały swoją prace (choć one i tak były z natury leniwe), a tydzień potem kolejno wymierały.
Mogliśmy zrobić tylko jedno: pobrać próbki wody i dokładnie je zbadać. Ustalanie śmierci zwierzątek w toku, a w międzyczasie zlikwidowaliśmy akwarium.
O naszym akwarium tyle. Do zobaczyska w następnym poście!
niedziela, 6 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz